Airsoftgun
Tomka bierzesz ze sobą? ;> a jak docieram na pętle to napiszę dokładniej jutro
Offline
Gość
Wypadałoby napisać jakieś podsumowanie - z mojej strony wyglądało to tak:
W zasadzie było wszystko co powinno być na dobrym marszu: dużo łażenia, sporo nieprzyjemnych przepraw, w tym brodzenie w wodzie po kolana i wyżej, z cieczą chlupiącą w butach, widok ukochanej repliki tonącej w wodnych odmętach, zmienne warunki pogodowe będące małym sprawdzianem naszych możliwości (od stosunkowo ciepłych mokradeł, przez silne i zimne wiatry i deszcze, po przymrozek i intensywne opady śniegu. Szkoda tylko, że z powodu choroby i związanej z nią koniecznością szprycowania się antybiotykami nie mogłem sobie pozwolić na piwko przy ognisku i musiałem się zadowolić zupą i herbatą. No i w sumie jak dla mnie to jednak nie było TO - sponiewierałem się tylko troszeńkę, ból nóg - poza kostkami które całkiem ładnie wymęczyłem - był ledwie sugestią ewentualnego zamęczenia. Kręgosłup nie ścisnął się i nie skręcił jak precelek, nawet przemoknięte buty i ubranie wspomagane opadami śniegu nie załatwiły mnie dostatecznie, czego najlepszym świadectwem niech będzie to, że jeszcze niemały kawałek przeczłapałem na koniec tylko po to, by kupić parę bułek. Ale zobaczymy co będzie jutro - może jeszcze przyjdzie mi wysapać "o ja pier%@"
Czekam na powtórkę z rozrywki, dzięki tym, którzy się dzisiaj zjawili i stanowili fajną ekipę do wspólnego spędzenia niedzieli.
1000 post na naszym forum
Mi tam się nawet podobało, fajnie było się przejść, ale za mało było taktyki. No cóż czas nagli, wiem. Mam nadzieję że w lecie jak będzie cieplej to zrobimy to wolniej np w klimacie LARPa
Poza tym było NAMsko : monsun, wszechobecne błoto i teren nie przyjazny.
Fajnie było po brodzić w strumieniach, zdobyć hamburger hilla no i miło było spędzić czas Kręgosłup nie boli, za to nogi poobcierane,a stawy bolą. Cóż tak jak myślałem kondycja słaba, huj chyba trzeba zmienić pracę hehehe. Dzienx dla tych co byli
Wracając do domu zaczepiło mnie dwóch dziadków (jeden w biedronce, drugi na drodze)l którzy wzięli mnie za wędkarza ale kto normalny idzie w teren jak nie wędkarz? Wiec nie chciałem burzyć im porządku ich świata
Krótki zapis rozmowy
Dziadek : Panie brały?
Ja: co???
DZ: Brały ryby??
Ja: Nie panie, słabiutko
Dz: A gdzie pan był?
Ja: Odra, Cigacice
Dz: A lód zszedł z odry?
Ja: tak, tak
Dz: ja to panie jeżdżę na Dąbie, ach bym pojechał
Babcia : słyszysz co pan mówi, nie biorą ryby. pojedziesz kiedy indziej
... itd
Offline
Mnie również się podobało chodź tempo mieliśmy zabójcze (2,5h i być na bunkrze - masakra). Warunki pogodowe były w jakiś sposób idealne: deszcz, wilgoć, wiatr wszystko zepsuł ten "subkontynentalny" śnieg... Po za tym te rzeczki, rowy, błoto wszechobecne i hamburger hill przypomniał o tym że dawno takich wypraw nie było. Dzięki wielkie wszystkich co byli w szczególności dziękuję ludziom z po za SZOP'a, którym chciało się przeżyć tę niedziele w taki a nie inny sposób
Przy okazji daje linka do fotek na photobucket ---> http://s369.photobucket.com/albums/oo14 … 4marzec10/
Offline